Zwycięstwo na koniec rundy jesiennej
W ostatnim meczu rundy jesiennej drużyna GKSu Leśnik przed własną publicznością podejmowała Gryfa Kamień Pomorski. Pomimo bardzo trudnych warunków do gry lepiej sobie w nich poradzili manowianie, którzy zagrali bardzo dobre spotkanie i ostatecznie rozbili rywala aż 4:1. Podopieczni Tomasza Chrupałły już pierwszej minucie mogli objąć prowadzenie, ale rzutu karnego nie wykorzystał Bartłomiej Maciukajć. W siódmej minucie bliski strzelenia gola był Marek Zdanowicz, ale jego strzał główką z około siódmego metra był minimalnie niecelny. To co się nie udało wcześniej to udało się w dziesiątej minucie. Podanie Marcina Gozdala wykorzystał Adrian Szatkowski i strzałem z szesnastu metrów umieścił piłkę w bramce rywali. Manowianie po tej bramce nabrali wiatru w żagle i nadal atakowali i zostało to wynagrodzone w dwudziestej ósmej minucie. Jeden zawodników zagrał prostopadłe podanie z głębi pola, a do piłki wybiegł Adrian Szatkowski, który znalazł się sam na sam z bramkarzem gości i bez problemu pokonał go. W trzydziestej siódmej minucie było już 3:0. Po bardzo ładnej akcji Adrian Szatkowski zagrał w pole karne do Marcina Gozdala, a ten oddał celny strzał z szóstego metra. W tej części kibice zgromadzeni na Stadionie Gminnym w Manowie nie obejrzeli więcej goli, ale sytuacji do tego nie brakowało.
Po zmianie stron, w pięćdziesiątej pierwszej minucie Gryfici strzelili gola kontaktowego. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłka leciała wzdłuż pola karnego i trafiła do niepilnowanego Adriana Chodoroskiego , który oddał strzał z około dziesięciu metrów, a piłka przy długim słupku wpadła do bramki. Pierwsze minuty tej części meczu to była dobra gra przyjezdnych, którzy przejęli inicjatywę, ale dopisało nam szczęście, przetrwaliśmy ten czas i nie daliśmy strzelić sobie więcej bramek, a my sami mogliśmy ich strzelić jeszcze kilka... Sam Adrian Szatkowski trzy razy wychodził sam na sam z bramkarzem rywali, ale niestety strzały Adriana były niecelne. Manowianie wychodzili też kilka razy z akcją dwóch na jednego, ale tutaj niestety brakowało dokładności. Wynik spotkania został ustalony w osiemdziesiątej szóstej minucie. Błąd popełnił golkiper z Kamienia Pomorskiego, wybiegł on w bok do piłki i chciał on zagrać wszerz pola karnego, ale piłka na szóstym metrze stanęła w kałuży i najszybciej dobiegł do niej Marcin Gozdal, który skierował piłkę do pustej bramki.
Mecz był rozgrywany w bardzo ciężkich warunkach, bez przerwy padał deszcz, a boisko to była jedna wielka kałuża. Ale w takich warunkach lepiej poradzili sobie podopieczni Tomasza Chrupałły, a przecież obydwie drużyny miały takie same warunki do gry. Zawodnikom należą się gratulacje i to nie tylko za to spotkanie, a za kilka ostatnich kolejek. Przypomnijmy, piłkarze GKSu Leśnik nei przegrali od siedmiu kolejek.
Komentarze